Takie to niby proste, takie oczywiste, a jednak uświadomienie sobie tej prawdy pozwala dzielnie stawiać czoła codziennym wyzwaniom i z pokorą oraz nadzieją na lepsze jutro przyjmować największe przeciwności losu. W ciągu ostatnich lat, a nawet w ciągu kilku ostatnich miesięcy, moje serce zatrzymywało się na moment i rozdzierało na kawałki kilkukrotnie. Z przyczyn bardziej lub mniej ku temu adekwatnych. Z przyczyn, które w większości przypadków nie były efektem mojego nieodpowiedniego postępowania, czy mojej złej woli. Mogłabym w tych momentach poczuć ogromną złość i kląć niesprawiedliwość tego cholernego świata. "Dlaczego, kiedy chcę dobrze, wychodzi jak zwykle?!" "Dlaczego, kiedy wszystko układa się w harmonijną całość, jakaś pieprzona siła musi wylewać na mnie wiadro pomyj?!" Mogłabym zadawać takie pytania i tracić nerwy przez brak odpowiedzi. Wolę jednak przekonać samą siebie właśnie o tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Pokornie zwiesić głowę i nie uzurpować sobie prawa do poznania tajemnicy wszechświata i źródła całej tej "niesprawiedliwości". Wolę kroczyć naprzód z głębokim przekonaniem, że tak właśnie miało być, że wszystkie te przeciwności są nieodłącznym elementem mojej egzystencji. Jedyne, co mogą mi zrobić, to uczynić silniejszą. Wzmocnić emocjonalnie i zahartować przed kolejnym nieuchronnym upadkiem tak, abym mogła szybciej, niż wcześniej, podnieść się na nogi i iść dalej. Już dawno dojrzałam do tego, aby nie pragnąć nieustannego szczęście, to takie dziecinne. Poniekąd pokochałam tę niepewność jutrzejszego dnia, która pozwala mi doceniać piękno obecnej chwili. Piękno spokojnej rozmowy z mamą, piękno Jego pocałunku na moim czole, piękno dwóch sprawnych nóg, które mogą zanieść mnie gdzie tylko zechcę, jeśli nie poddam się na pierwszym skrzyżowaniu. Czuję niesamowitą dumę i siłę. Skoro tyle przetrwałam, skoro takie świństwa gotowane mi przez los mnie nie złamały, to nic nie zdoła tego zrobić. Znajdźcie, proszę, w sobie tę siłę. Wokół nas jest wiele zła, wielu nieżyczliwych ludzi, wiele sytuacji wymagających ogromnej odporności psychicznej stanie na naszej drodze. Jedyne, czego nie wolno nam zrobić, to dać się złamać. Najgorsza burza minie i ustąpi miejsca słońcu, najgorsze zgliszcza da się odbudować. Tylko znajdźmy w sobie tę siłę, która czyni nas ludźmi, tytanami w delikatnej skórze. Pokażmy na co nas stać, obierzmy cel i wytrwale dążmy do niego, akceptując zło konieczne na naszej drodze. Przecież bez niego nie poznalibyśmy cudownego smaku dobra, jak bez nocy nie docenilibyśmy ogrzewającej promienności dnia.