czwartek, 30 lipca 2015

NAJPIĘKNIEJSZE MIEJSCE NA ŚWIECIE TO... PARYŻ

Zaledwie rozpoczęłam swoją przygodę z podróżowaniem, już doznałam znajomego pewnie większości globetroterów uczucia "ognia w tyłku", które nie pozwala zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu i gna w nieznane. Choć doceniam i rozkoszuję się możliwością podziwiania na co dzień widoków, jak ten:


co zapewnia mi mieszkanie na Majorce, już snuję w myślach wizję kolejnych wypraw.

Miejscem znajdującym się obecnie najwyżej na mojej liście koniecznych do zobaczenia bezkonkurencyjnie jest Paryż, który w tej chwili uważam za najpiękniejsze miejsce na świecie, no spójrzcie:


Jednakże wiele miast może wyglądać podobnie nocą (pomijając Damę Paryża). Co więc tak mocno pociąga mnie w tym właśnie miejscu? Oczywiście poza perspektywą spędzenia czasu tam już wkrótce za szczęściem mojego życia? Wiecie, sama chętnie się nad tym zastanowię.

Wybudowane na kształt półmiska przeciętego nurtem Sekwany serce kraju Asterixa. Jaka magia, przyciąga rocznie ok. 30 mln turystów? Dlaczego pomimo groźby tzw. syndromu paryskiego stolica hipnotyzuje tak wielu chcących poznać zarówno jej sztandarowe obiekty, jak również zapomniane zakamarki wąskich, ograniczonych ścianami kamienic, klimatycznych ulic? Przecież podobno Francuzi z uporem maniaka zapierają się nogami i rękami przed nauką angielskiego, uważając ojczystą mowę za jedyną słuszną, co życia turysty nie ułatwia. Ceny są zbyt wysokie. Poruszanie autem w ścisłym centrum niemal niemożliwe, a środki transportu publicznego zatłoczone. Ba, przestępczość od lat stoi na wysokim poziomie. Natomiast czystość ulic potrafi pozostawiać wiele do życzenia. Słuchajcie, coś magicznego musi być w Paryżu, skoro mimo tego wszystkiego od lat jest on centrum wydarzeń kulturalnych, politycznych oraz gospodarczych Europy, uchodzi za miasto miłości oraz stanowi europejską stolicę mody.

Chcę tę magię poznać na własnej skórze. 


Chcę ogarnąć wzrokiem panoramę miasta z najwyższego tarasu Wieży Eiffla (będącej do 1930 roku najwyższym budynkiem na świecie) , a później zrobić sobie do bólu kiczowate i oklepane zdjęcie na jej tle.



Chcę ze spokojem chłonąć atmosferę stuleci zamkniętych w ścianach Luwru, dłuższą chwilę poświęcając kontemplacji zagadki uśmiechy Mona Lisy. 




Chcę przespacerować się nocą Polami Elizejskimi, aby samodzielnie zweryfikować, czy Francuzi aby nie przesadzają odrobinę, nazywając je najpiękniejszą ulicą świata. 




Chcę zachłysnąć się z zachwytu nad architektonicznym kunsztem Notre Dame. Choć sakralne uniesienia same w sobie są mi obce, wierzę, że migotliwe światło wpadające przez olbrzymie rozety jest w stanie zachwycić nawet mnie.



Chcę poczuć historyczną wielkość Napoleona poprzez podziwianie monumentu Łuku Triumfalnego.

Chcę wchłonąć jeszcze raz atmosferę całego miasta, przecinając na łódce płynącej nurtem Sekwany. 

Chcę zostać otoczona tym niemożliwie pociągającym, chrapliwym językiem, którego zgłoski zdają się ocierać o siebie i grzechotać. Uwielbiam brzmienie francuskiego!

Nareszcie - czego pragnę najbardziej, to skosztować ciepłego jeszcze crossianta chłodnym wieczorem na jednej z  niezbyt tłocznych uliczek, wtulona w jego ramiona. 
To już niedługo.



Co wymieniłam, zdaje się być tylko punktami na mapie typowego, aroganckiego turysty odhaczającego je bez refleksji. Absolutnie! Dotychczasowe, choć skromne, doświadczenie podróżnicze utwierdziło mnie w przekonaniu, że w wędrówce nie są najważniejsze z góry obrane cele, a droga do nich wiodąca. Nieprzewidywalne wypadki, losowe zdarzenia, magia nieznanego. Chcę zobaczyć powyższe na własne oczy, widząc jednak, że prawdziwa zabawa tkwi gdzie indziej. 

Piękno Paryża widzę w jego przekornym uroku. Równej liczbie odpychających, co przyciągających aspektów. Nie chcę uwierzyć na słowo, że to miasto-diament, jak również nie chcę uwierzyć w dominację brudnych rynsztoków. Chcę pokochać to miasto lub znienawidzić na własny sposób, bo jestem pewna, że nie będę w stanie pozostać obojętna.




z przykrością informuję, że powyższe zdjęcia (poza pierwszym) 
nie należą do mnie :( lecz mam nadzieję, że już wkrótce uzupełnię
swój prywatny album o takowe ;)

1 komentarz: