poniedziałek, 29 czerwca 2015

plaża plaży nierówna, czyli słów kilka o smażingu

Pierwsza plaża, jaka została mi pokazana, to Platja Porto Novo, o niej wspominałam w poprzednim poście. 15 minut od miejsca, w którym mieszkam, tłoczna za dnia i nocą. Przy głównym deptaku, więc czemu się dziwić. To tam zawsze chodzę z J, jednak o smażingu mowy nie ma, bo:
a) "chodźmy łapać kraby,
b) "chodźmy pograć w piłkę/tenisa",
c) "chodźmy na rower wodny ze zjeżdżalnią, cykorze" (supeer, gdybym umiała pływać).
etc...

sobota, 27 czerwca 2015

No hablo español.

Co mnie pokusiło?! Dlaczego jestem akurat w Hiszpanii?! Przecież słowa po hiszpańsku wydusić z siebie nie umiem... No i co? Skusiły mnie piaszczyste plaże (choć okazało się, że te skaliste są o wiele lepsze, bo mało kto myśli podobnie - wyjaśnię później), skusiły mnie palmy (zero kokosów, nic, null; na pocieszenie - widziałam ostatnio drzewko cytrynowe w czyimś ogródku), nareszcie - skusiła mnie host rodzinka, naprawdę zgrana trójka. A fakt, że zamiast w kontynentalnej hiszpanii, mieszkają na Majorce... cóóż - przeboleję :D